Ta strona korzysta z plików cookies, dzięki czemu możemy zapewnić Ci możliwie najlepsze wrażenia użytkownika. Informacje o plikach cookie są przechowywane w przeglądarce i wykonują takie funkcje, jak rozpoznawanie użytkownika po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są najbardziej interesujące i użyteczne.
Dotrwaliśmy do połowy 2021 roku. Sytuacja pandemiczna nadal nie jest w pełni opanowana, chociaż mamy do czynienia z pewnymi poluzowaniami obostrzeń. Czy skutki koronawirusa nadal są odczuwalne w branży meblowej? Co dzieje się na rynku?
Zdecydowanie, cały czas działamy w warunkach kryzysu wywołanego pandemią, bo jak wiemy, rok 2021 zaczął się tzw. „trzecią falą”. Zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich, miało miejsce zamrożenie gospodarki, lockdowny wprowadzane były w mniejszym lub większym zakresie. Mimo to, pierwsze sześć miesięcy bieżącego roku różni się od tego, co działo się w branży w roku ubiegłym.
Przeczytaj również: Jak sytuacja pandemiczna zmotywowała nas do działania – rozmowa z Dariuszem Piotrowskim, Wiceprezesem firmy Melaco
Jeśli chodzi o branżę, o polskich producentów i eksporterów związanych z rynkiem meblarskim, to wyzwania są cały czas spore. Nasz poważny partner, jakim są Niemcy, przeżywa duży przestój, jeśli chodzi o sprzedaż. Od grudnia 2020 roku sklepy meblowe są u naszych sąsiadów zamknięte. Jedyna sprzedaż, jaką mogą w tej chwili realizować niemieccy sprzedawcy, to ta internetowa, która stanowi od 10% do 15% ich działalności.
Jak w takich warunkach radzą sobie firmy zza zachodniej granicy?
Pomimo tego, że możliwości sprzedaży w sklepach spadły do zera, sprzedawcy nadal zamawiają meble, które obecnie wypełniają ich magazyny. Robią to do teraz, bo mają świadomość, że muszą zrobić zapasy i przygotować się na moment, kiedy ich klienci wyjdą z domów i zaczną kupować nowe meble w sklepach stacjonarnych.
Kiedy w czerwcu nastąpiło luzowanie obostrzeń i sklepy zostały otwarte, nie odnotowali jednak tak znaczącego wzrostu sprzedaży, jak oczekiwali. Z pewnością wpłynął na to również fakt, że mamy okres wakacyjny. Magazyny są jednak wypełnione – u większych producentów nawet do 90%. W takich zakładach spakować można średnio 120 tys. paczek z meblami miesięcznie, podczas gdy sprzedaż na tę chwilę wynosi około 50 tys. Oznacza to, że te 70 tys. zostaje na półkach i zalega w magazynach.
W branży meblowej dużym problemem jest też podwyżka cen produktów i półproduktów. Czy też to odczuliście?
Nie tylko w branży meblowej, ale też w budownictwie ceny osiągają niebotyczne wysokości. Droższe są zarówno płyty drewnopochodne, jak i folie oraz kleje, z których korzystamy na produkcji. Jednak, o ile kleje czy folie odnotowały wzrost ceny o 4-7%, to płyty wiórowe czy MDF drożeją praktycznie z miesiąca na miesiąc.
Z pewnością nie ułatwia to planowania produkcji…
Nie ułatwia, a w niektórych przypadkach wręcz uniemożliwia. W tej chwili cena płyty MDF wzrosła o 90% w stosunku do grudnia 2020 r. Podwyżki są więc solidne. Dodatkowo, czas dostawy płyt bardzo się wydłużył i wynosi obecnie średnio 20 tygodni. W ciągu tych 20 tygodni cena może więc wzrosnąć jeszcze pięć razy.
Jak widzi Pan przyszłość w branży meblarskiej i związanej z nią branży budowlanej? Czy to się skończy razem z pandemią czy to bardziej kwestia rosnącego popytu na meble i remonty?
Pandemia ma ogromny wpływ na obecną sytuację, natomiast popyt rzeczywiście jest bardzo duży i wiąże się to z dwoma innymi zjawiskami, jakie obserwujemy w budownictwie. Pierwszy z nich to powstawanie nowego rynku, który w Polsce do tej pory nie istniał i który pojawił się wraz z zagranicznymi inwestorami. Jest to tendencja do kupowania mieszkań pod wynajem długoterminowy.
Drugie zjawisko to coś, co możemy określić mianem rynku spekulacyjnego. Polacy zaczynają traktować mieszkania jako lokatę kapitału. Kupują więc mieszkania, które często stoją później puste, w stanie deweloperskim. Lokują w nie swoje oszczędności, żeby pieniądze nie leżały na koncie w banku. To działanie, owszem, napędza koniunkturę, ale z drugiej strony tracą na tym osoby, które faktycznie chcą kupić mieszkanie, by w nim zamieszkać. Te spekulacje powodują, że ceny są dzisiaj niebotycznie wysokie.
W Stanach Zjednoczonych Fed mówi już otwarcie o podniesieniu stóp procentowych i w Polsce na pewno się to też niebawem zmieni.
Jakie znaczenie obecna sytuacja na rynku ma dla producentów meblowych? Jak mogą się dostosować do rosnących cen i ograniczonych możliwości sprzedaży, wynikających z lockdownów?
W wyniku pandemii na rynku doszło do wielu przewartościowań, a wzrost cen surowców przyczynił się do tego w bardzo dużym stopniu. Zmusił bowiem producentów i sprzedawców do spojrzenia na wyrób w zupełnie inny sposób. Dzisiaj będzie on musiał być dużo bardziej wartościowy i oferować znacznie więcej walorów, niż kiedyś. Właśnie dlatego, że będzie on droższy. W wyższej cenie, meble będą musiały służyć klientowi dłużej. Będą musiały być trwalsze, lepsze, solidniejsze – tak, żeby służyły klientowi odpowiednio dłużej. Sprzedawcy muszą więc liczyć się z tym, że kupujących będzie mniej i że będą zwracać oni większą uwagę na jakość.
Przeczytaj również: Jak wyjść obronną ręką z pandemii? Rozmowa z Beatą Piotrowską, Z-cą Dyrektora ds. Produkcji i Rozwoju
Kontakt
Masz pytania? Skontaktuj się z nami.
Chętnie odpowiemy na wszystkie pytania dotyczące oferty MELACO, warunków współpracy oraz zamówień. Napisz lub zadzwoń do nas.
DANE KONTAKTOWE
Melaco sp. z o.o.
ul. Ciepielowska 9
67-100 Nowa Sól
DZIAŁ SPRZEDAŻY
Agata Sroczyńska
koordynator ds. sprzedaży
DZIAŁ SPRZEDAŻY
Beata Prałat
specjalista ds. sprzedaży